Brąz był tak blisko...

Wszystkie biegi finałowe odbywały się w niedzielę, bowiem w sobotę wiatr znacznie opóźnił rozpoczęcie zawodów, przez co udało się rozegrać jedynie treningi i w klasie T-550 biegi kwalifikacyjne. Już w tej części imprezy polegli m.in. wicemistrz Europy z 2006 roku z Dessau Łukasz Ciołek (Ślizg Szczecin) oraz wicemistrz sprzed trzech lat Karol Gańczak (Austria). Największy dramat spotkał jednak najbardziej doświadczonego w tej klasie Leszka Glogiera (PKMor LOK Poznań), któremu rywale dwukrotnie demolowali łódkę - najpierw w biegu eliminacyjnym nr 1, a następnie w repasażu. Także brązowy medalista ME Michał Gembiak z Posnanii zaliczył salto, na szczęście zdołał się szybko po tym pozbierać i zawalczyć - skutecznie zresztą - o medal.
Niedzielne biegi finałowe obfitowały w wypadki. W trzecim biegu Estończyk Maik Raudva zaliczył wywrotkę. Ze stłuczoną klatką piersiową został przewieziony na badania. Pecha miał też Janis Zarecnevs z Łotwy. Na szczęście jemu nic się nie stało. Do kolizji doszło także pomiędzy zawodnikami Baszty Żnin - Krzysztofem Śniadeckim i Dariuszem Nogajem.
Tę finałową część mistrzostw w klasie T-550 zdominowali Polacy, aż trzech z nich mogło stanąć na podium zawodów. Ostatecznie mistrzem Europy został Marcin Gembiak (Posnania). Drugie miejsce zajął broniący tytułu Olegs Sintnieks (Łotwa), a trzecie Michał Gembiak (Posnania).
Wiedząc o oszustwach (nieprawidłowa waga łodzi oraz nieprzepisowe redany), jakich dopuścił się zawodnik łotewski, polscy sędziowie na zawodach we własnym kraju nie podjęli wystarczających działań, aby wyeliminować go z rywalizacji. W ten właśnie sposób pewny medal stracił Krzysztof Śniadecki, który w poprzednich latach dwukrotnie stawał na podium ME w klasie T-550.
Na dobrym, szóstym miejscu rywalizację ukończył drugi z naszych zawodników Dariusz Nogaj, wicemistrz kontynentu z 2005 roku.